Koncerty
Concerts
Leonard
Cohen pierwszy raz koncertował w Polsce w marcu 1985 roku.
Wystąpił z
czterema koncertami.
Program wszystkich koncertów był jednakowy,
a jedyna
różnica to ilość i tytuły piosenek śpiewanych na bis.
Autor plakatu:
Waldemar Świerzy (1985)
Program koncertów:
Bird On The
Wire (początek i koniec koncertu)
A Singer Must Die (solo)
Coming Back To You
Who By Fire
The Law
Dance Me To The End Of Love
There Is A War
The Gypsy's Wife
The Partisan
The Stranger Song (solo)
Sisters
of Mercy
The Night Comes On
Diamonds In The Mine
Avalanche (solo)
Chelsea Hotel #
2
(solo)
Lover Lover Lover
Famous Blue Raincoat
Suzanne
Hallelujah
Heart With No Companion
Passing Through
If It Be Your Will
Joan Of Arc
Memories
One Of Us Can Not Be Wrong
(solo)
Hey That's No Way To Say Goodbye
So Long Marianne
Story Of Isaac
The Guests
I Tried To Leave You
Tennessee Waltz
(bis)
Skład zespołu:
Leonard Cohen
- śpiew, gitara akustyczna
Ron Getman - śpiew, gitara, gitara hawajska
John Crowder - śpiew, gitara basowa
Richard Crooks - perkusja
Mitch Watkins
-
śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Anjani Thomas
śpiew, instrumenty klawiszowe
Poznań, 19 marca 1985 - Arena
wł. i fot. Beata M. Wołoszyn
Hala Widowiskowo -
Sportowa "Arena"
Nie znalazłem żadnej recenzji koncertu w
Poznaniu, który wraz z "bisami" trwał 3 godziny.
Po koncercie Leonard Cohen spotkał się ze
słuchaczami "Radia Poznań".
19.03.1985 Radio
Poznań fot. CAF
Wrocław, 20 marca 1985 - Hala Ludowa
Hala Ludowa fot. M. Michalski / AG
"(...)
Z polskich koncertów najtrudniejszy był ten we Wrocławiu. Śpiewał w Hali
Ludowej, w której jak wiadomo przed laty "występowali" przywódcy
Trzeciej Rzeszy. Miał tego pełną świadomość i wrażenie, że duchy tamtych
są w tym miejscu ciągle obecne. W związku z tym w pierwszej części koncertu
nie był sobą. Denerwował się, sztywniały mu palce, a jego niepokój
naturalnie udzielał się reszcie zespołu. Podczas przerwy wpadł wreszcie na właściwy
pomysł i kiedy znów zjawił się na estradzie, powiedział: - Wiem, kto tu
przede mną występował, ale ... pomiędzy mną, a Hitlerem jest różnica.
Hitler nie umiał śpiewać. Ten żart zmienił wszystko. Druga część koncertu była, jak twierdzą ci, którzy
widzieli wszystkie polskie koncerty Cohena, najlepsza ze wszystkiego, co u nas
pokazał (...)" |
Zabrze, 21 marca 1985 - Dom
Muzyki i Tańca
Dom Muzyki i Tańca
"(...)
Koncert w Zabrzu rozpoczął się jednym z dawniejszych utworów poety "The
Bird On The Wire" - melancholijną balladą o człowieku, który bronił
swej niezależności. Nastrój, trochę tajemniczy, bardzo poważny, choć bez
dystansu do publiczności podkreśla skromna, ale znakomicie przygotowana oprawa
świetlna. Doskonale spisywał się akompaniujący Cohenowi zespół. Muzycy
podporządkowali swoje umiejętności i predyspozycje klimatowi utworów poety.
(...) Przyznać trzeba, że publiczność zaprezentowała się z najlepszej
strony, (...), a na zakończenie, po kilkakrotnych bisach zgotowała wykonawcy długotrwałą
"standing ovation". Przyznam, że niemłody już przecież poeta
zaskoczył mnie doskonała kondycją artystyczną, a także fizyczną (koncert
trwał ponad trzy godziny). Wiele jego utworów zabrzmiało na żywo znacznie
lepiej niż na płycie, m. in. ballada "The Law". Szczególnej wymowy
nabrał specjalnie zapowiedziany przez poetę utwór "The Partisan"
jedyny w repertuarze poety, który nie wyszedł spod jego pióra. (...). Możliwość
porównania tego, co od wielu lat znało się tylko z płyt z tym, co Cohen
prezentuje na estradzie obecnie, była fascynująca, jednakże zawsze istnieje w
takich sytuacjach pewien niepokój, że hołubiony od dawna mit zbudowany na
wyobrażeniu jedynie, bezlitosna rzeczywistość obnaży, (...). Jednakże tym
razem już po drugim, czy trzecim utworze wiedziałem, że się nie zawiodłem. I jeszcze jedno uświadomiłem sobie, gdy poeta zniknął za kulisami: na
płycie, na estradzie, w tomiku wierszy jest ten sam Cohen, nie ma podziału na
proste tekściki piosenek i wielką poezję dla wydawnictw - tu i tam jest ten
sam WSPANIAŁY ARTYSTA" |
Warszawa, 22 marca 1985 - Sala Kongresowa
Sala Kongresowa w Pałacu
Kultury i Nauki
Lotnisko - Okęcie konferencja prasowa
fot. A. Morawski fot. R. Król
Warszawa fot. Daniel Wyszogrodzki
"Długo czekałem za kulisami. Dlatego wypiłem więcej czerwonego wina niż zwykle
... Leonard Cohen swoją bezpośredniością
szybko rozładował napięcie wynikające z ponad godzinnego opóźnienia koncertu -
nie z jego przyczyny. Zapomnijmy o wszystkim, pójdźmy w świat poezji. Od
pierwszej chwili zaczął działać magnetyzm, jaki roztacza kanadyjski poeta,
niezwykły w swej zwyczajności. (...) Cohen traktuje swój występ jak wieczór w
gronie przyjaciół. Utwory śpiewane przeplata komentarzami, w których wyraża swój
pogląd, reaguje na doraźną sytuację. Czasem opowie anegdotę, związaną ze swoją
pieśnią. Tak w balladach, tak i w słowie wiążącym ma swój styl. Umie pociągnąć
widownię za sobą i przeciwstawić się gdy trzeba. (...) Koncert przeciągany
bisami - śpiewający gość nie dał się długo prosić - trwał ku satysfakcji
słuchaczy - ponad trzy godziny. Sala poddawała się autentyzmowi poezji śpiewanej
Cohena (...)" "(...) Wracając do domu pomyślałem, zapewne nie jedyny, iż czuje się ten Wschód u Cohena. Nie zdziwiłbym się, gdyby jego tatuś nazywał się Wysocki, a mamusia - Okudżawa. (...)" Daniel Passent, "Nie denerwujcie się obywatelu", Polityka nr 14/1985 |
Oryginalny bilet - jakie czasy,
takie bilety
"Muszę powiedzieć, że ten warszawski koncert był z poważnymi przygodami osobistymi. Bilet kupiłem za 5000 zł (takie wtedy były ceny!) od konika - więc przepłaciłem kilkakroć, ale oryginał, więc wszedłem bez większych problemów, choć po poważnych problemach w ogóle, bo te tysiące napierające na plecy, głowę, depczące nogi i nieprzebierające w słowach i łokciach były mało przyjemne. A jak mieli się czuć ci, którzy kupili bilety za 20 000, a one były zwykłymi falsami? Ja sam widziałem kilkanaście osób, które próbowały wejść do Sali Kongresowej na te bilety, a ci, którzy je wcześniej rozprowadzali - ochrona i bileterzy (też to widziałem!!!), nie chcieli ich wpuścić. Wiem, że były jakieś ciągi dalsze tej sprawki, ale, jak to w tamtejszej Polsce, zapewne wszystko się rozmyło, a poszkodowani zostali poszkodowani. Po koncercie, gdy z koleżanką wracaliśmy do Lublina, zgubiliśmy bilety kolejowe, a po wejściu do wagonu mieliśmy zatarg z babami, które jechały gdzieś tam, pownosiły setki najprawdziwszych tobołów, zajmując cały nieomal wagon i nie dając szans na normalne przemieszczanie się, więc zwróciłem im na to uwagę, że zachowują się trochę nieprzyzwoicie. Siadły na mnie jak kwoki, zaczęły się wydzierać, co to za chamska młodzież, co za kultura, odzywki - a byłem naprawdę kulturalny wobec nich (a tak na marginesie - wyobraźmy sobie tę sytuację dzisiaj - małolaty zatłukły by je, a potem wyszło by, że to mała szkodliwość społeczna!!!). Wydarły się do konduktora, bo usłyszały, że nie mamy biletów, że powinien nas na milicję, do więzienia, powiesić itp. itd. A ja gościowi tłumaczę, że byliśmy na koncercie Cohena i jesteśmy zmęczeni, i jak kupowaliśmy bułeczki w sklepie nad kasami na dworcu, to musiały mi te bilety wypaść, i że u niego kupimy nowe, bo jesteśmy porządna młodzież, i inne, w tym stylu usprawiedliwienia, dlaczego to jedziemy bez biletu. Pan konduktor okazał się wspaniałym człowiekiem i najprawdziwszym miłośnikiem Cohena (bardzo żałował, że sam nie miał tego szczęścia być na tym mistycznym koncercie - jego słowa!), więc opowiedzieliśmy mu pobieżnie, jak występ się udał, a on w nagrodę nie zażądał od nas biletów, nie wypisał kary, mało tego, nie kazał kupować nowych, babom zaś nałożył karę za przekroczenie bagażowe. Boże, co tam się działo do końca naszej podróży!!! Sabat potworów i czarownic to pestka przy nich. Konduktor zaś, gdy kolejny raz pojawił się na horyzoncie, aby u nowych pasażerów sprawdzić bilety, dyskretnie mijał to "zauroczone miejsce" i wysiadał przedział wcześniej a wsiadał drzwiami za nami. Widzieliśmy to na własne oczy. Baby nie wiedziały, że trafiły na prawdziwego fana Kanadyjczyka. Myślę, że podobnie jak my i konduktor, i baby pamiętają ten dzień do dzisiaj i z pewnością każdy inaczej. Ja dzięki koncertowi również miałem pewne fory podczas egzaminów z rosyjskiego i angielskiego na uczelni - egzaminatorzy też byli zapalonymi fanami, a nie byli na koncercie. Nie mogli się nadziwić, jak zdobyłem bilet. Łezka się w oku kręci - ta aura tajemnicy, to drżenie przed koncertem i upajanie się po. Nic potem w muzyce na żywo tak na mnie nie podziałało. A te tłumaczenia Zembatego w Radarze! Dobrze, że w tamtejszej zaprzałej Polsce było jednak to coś, czego inne demoludy nigdy nie miały szansy doświadczyć - powiew zachodu, wolności, inności. Dzisiaj mamy tę inność każdego dnia i trochę inaczej już wygląda. Ale wtedy?! Ho ho". Bernard z Lublina (2004) - przesłane e - mailem (dziękuję) |
Z okazji 45. rocznicy
powstania radiowej "Trójki"
oraz promocji płyty
Anjani Thomas "Blue Alert"
odbył
się zamknięty koncert.
Anjani, za pośrednictwem Jarkko Arjatsalo, zaprosiła także autorów
polskich
stron internetowych poświęconych Leonardowi Cohenowi.
fot. Justyna Galant Warszawa - Park Łazienkowski 31.03.2007
Paweł Górny, Mirosław Dworniczak, Andrzej
Pfeiffer, Sebastian Korta
Przy okazji koncertu mogli
się spotkać po raz pierwszy i poznać
najwierniejsi wielbiciele twórczości
Leonarda Cohena
fot. Paweł Górny
Warszawa - Park Łazienkowski 31.03.2007
Stoją od lewej:
Andrzej Pfeiffer, Mirosław Dworniczak, Anna
Dworniczak, Sebastian Korta, Agnieszka Korta, Justyna Galant
Siedzą od lewej:
Anna Pfeiffer, Marek Leonowicz, Małgorzata Leonowicz, Joanna Turkowska, Alicja
Sak i Kazimierz Sak
Warszawa, 31 marca
2007
Studio
im. Agnieszki Osieckiej
"Leonard Cohen przedstawia Anjani"
fot. Anna Pfeiffer
fot. Wojciech Dorosz/Trójka
fot. Wojciech Dorosz/Trójka
fot. Dariusz Kawka
Przed koncertem Anjani i Leonard udzielili
wywiadu
Piotrowi Kaczkowskiemu z "Trójki"-
posłuchaj
Program
koncertu
Przywitanie
gości i radiosłuchaczy: Marek Niedźwiecki
Na scenę wchodzi witany owacyjnie (publiczność wstała)
Leonard Cohen
fot. Kevin Roody
Thank you so much, friends... Please, sit down, thank you so much. Thank you, Marek, thank you very much. Thank you for coming tonight. Thank you, the listeners of Trójka. It's a great privilege and a great honour for us to be here. We were here 22 years ago. There were brave men in prison. There were people under house arrest. There was the Heavy Hand over the society and over the culture. And here today, 22 years later, they're calling this the "New Paris". Warsaw is the new Paris. Well, maybe Warsaw doesn't want to be the new Paris? In any case, we don't live in Warsaw, we don't live in Paris although those geographies may define our actual location; we live in other places that are more intimate and more real and more authentic than whatever the official culture defines us as. I was reading in Milosz's book today... just one beautiful paragraph... He says:
And then the poem just drifts off.
And it's in that drifting off that these songs that we have tonight are written.
Just... The songs not of great love, not of... songs that address the great
bewildering challenges of today whether they're global warming of the clash of
civilizations or the resolution of all the horrendous conflicts that beset us.
These are songs that Anjani and I wrote about the little places, about the
little loves, about the little corners. Some distinguished musicians have come
with us from Canada. And I'd like to introduce them to you. These are master
musicians - soloists and composers in their own right. On keyboard, Lou Pomanti.
On guitar, Rob Piltch. On bass, Scott Alexander. These songs are honoured by the
company of these musicians. Now, one day... I know Anjani very well - some of
you may know - we've been singing and working and living together for many years,
but one day very recently I woke up and I heard her singing in a completely
different voice. It was as though her voice--and I know her voice very, very
well--but it was as though her voice had moved from the throat to the heart. And
it was a completely different sound, a completely different timbre, a completely
different dimension. And I was so happy when she began to put my words to music,
so I hope that you will find favour in these songs that we're going to offer you
tonight. They are new songs with a new voice, and I'd like to present to you
Anjani. |
Blue Alert (Leonard Cohen/Anjani)
The Golden Gate (Leonard Cohen/Anjani)
Half the
Perfect World (Leonard Cohen/Anjani)
Innermost Door (Leonard
Cohen/Anjani)
No One After You (Leonard Cohen/Anjani)
fot. Anna Pfeiffer
Never Got to Love You
(Leonard Cohen/Anjani)
z Leonardem -
posłuchaj
Thanks for the Dance
(Leonard Cohen/Anjani)
fot. Dariusz Kawka
Whither
Thou Goest
(Guy Singer) z
Leonardem -
posłuchaj
(Warszawa)
-
zobacz w
Joe's Pub NY
BIS: Nightingale
(Leonard Cohen/Anjani)
Po koncercie wszyscy zostali zaproszeni na
urodzinowego szampana "Trójki".
Razem z nami była Anjani Thomas, która chętnie
rozmawiała i rozdawała autografy.
W krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że
Anjani zna tę stronę i dziękuje mi
za popularyzowanie twórczości jej i Leonarda
Cohena.
fot. Anna Pfeiffer Anjani z Sebastianem Kortą
Leonard Cohen składa autograf na ścianie w
radiowej "Trójce"
"Blue
Alert"
"Anjani & Leonard Cohen in Warsaw, 31 March 2007"
CD + SVCD, Polskie Radio
"Trójka" 2007
Zespół: Anjani
Thomas - śpiew, pianino |
CD |
Wrocław, 29 września 2008
Hala Stulecia d. Ludowa
godz. 19.00
fot. Michał Pawlik
fot. Marta Liwska
"W poniedziałek wieczorem kanadyjski bard Leonard Cohen wystąpił w Hali Stulecia przed wrocławską publicznością. I choć Polska jest zagłębiem fanów artysty, Cohen uciekał przed błyskami fleszy i łowcami autografów. Wszystkie informacje o pobycie muzyka we Wrocławiu zdobyliśmy drogą nieoficjalną - organizatorzy, zgodnie z kontraktem, nie mogli ujawniać absolutnie żadnych detali. Na wrocławskim lotnisku Cohen wylądował w niedzielę wieczorem. Stamtąd przewieziono go do pięciogwiazdkowego hotelu Sofitel w centrum miasta, gdzie spędził dwie noce. W ogóle nie pojawiał się w hallu, a posiłek przygotowany przez hotelowych kucharzy zjadł w pokoju. Podobnie sprawa wyglądała z próbą generalną przed koncertem. Aż do przyjazdu zespołu pod Halę Stulecia nikt nie wiedział. kiedy dokładnie pojawią się muzycy. Przed godz. 16 ochrona próbowała wygonić fotoreporterów i łowców autografów sprzed Hali. (...) Cohen i zespól w końcu podjechali dwoma białymi busami. Ale w taki sposób, ze ostatecznie możliwe było zrobienie zdjęcia jedynie plecom artysty. A już o zamienieniu kilku słów z Cohenem można było zapomnieć. Za to podczas koncertu mistrz pokazał klasę. |
Wrocław 29 września 2008
r. fot. Łukasz Giza Program Trasy Koncertowej - jesień 2008
Na scenę Hali Stulecia
wyszedł w czarnym garniturze i kapeluszu. Towarzyszył mu 9-osobowy zespól w
takich samych strojach. Złośliwi mogliby powiedzieć, że wyglądali jak Blues Brothers. Ale złośliwym być nie wypada - bo Cohen był skupiony, poważny i
skromny. Jednym zdaniem podziękował za gorącą owację, jaką zgotowano mu na
przywitanie, i po prostu zaczął śpiewać. |
Wrocław 29 września 2008 r.
fot. Dominik Herman
Wrocław 29 września 2008 r. fot. Michał Pawlik
Program koncertu:
Cz I
Dance Me To The End Of Love
The Future
Ain't No Cure For Love
Bird On The
Wire
Everybody Knows
In My Secret Life
http://www.youtube.com/watch?v=DTV6VADalzc
Who By Fire
Hey, That's No Way To Say Good Bye
Anthem
http://www.youtube.com/watch?v=awDEzCHw6Nc
Cz II
Tower Of Song
Suzanne
The Gypsy's Wife
The Partisan
Boogie Street
Hallelujah
Democracy
i'm Your Man
Take This Waltz
Bisy
So Long, Marianne
Heart With No Companion
First We Take Manhattan
Famous Blue Raincoat
If It Be Your Will
Closing Time
I Tried To Leave You
Whither Thou Goest
Leonardowi Cohenowi towarzyszyli:
Roscoe Beck
kierownik muzyczny, gitara basowa, śpiew
The Webb Sisters
Sharon Robinson
kompozytorka i
śpiew
Charley - śpiew, gitara
Hattie - śpiew, harfa
Javier
Mas
bandurria,
organy Hammonda, gitara 12 - strunowa
Dino Soldo
keyboard,
saksofon,
instrumenty dęte i śpiew
Rafael Gayol
bębny, perkusja
Bob Metzger
gitara, steel guitar, śpiew
Neil Larsen
keyboard, akordeon, instrumenty dęte
Warszawa, 1 października 2008 - Torwar
godz. 19.30
fot. Beata M. Wołoszyn
Program
koncertu:
Cz I
Dance Me To The End Of Love
The Future
Ain't No Cure For Love
Bird On The
Wire
Everybody Knows
In My Secret Life
Who By Fire
Heart With No Companion
Hey, That's No WayTo Say Good Bye
Anthem
Cz II
Tower Of Song
Suzanne
The Gypsy's Wife
The Partisan
Boogie Street
Hallelujah
Democracy
i'm Your Man
Take This Waltz
Bisy
So Long, Marianne
First We Take Manhattan
Famous Blue Raincoat
If It Be Your Will
Closing Time
I Tried To Leave You
Whither Thou Goest
Sharon Robinson
Charley Webb
Jacek Cieślak, "Muzyczny cud
Cohena", Rzeczpospolita z 2.10.2008 -
przeczytaj
- wzruszająca relacja z koncertu
w Warszawie w dniu 1 października 2008 roku
Adam Ciesielski, "Magnetyczny głos
legendy", Życie Warszawy z 2.10.2008 -
przeczytaj
- wrażenia z koncertu Leonarda Cohena w Warszawie w dniu 1 października 2008
roku
Łukasz Kamiński, "Kameralna magia
mistrza", Gazeta Wyborcza Stołeczna z 2.10.2008 -
przeczytaj
- koncert w Warszawie w dniu 1 października 2008 roku
Katowice, 4 października 2010 - Spodek
godz. 19.00
fot. Beata M. Wołoszyn
fot. Bartłomiej Barczyk
Cz. I
Dance Me To The End
Of Love
The Future
Ain't No Cure For Love
Bird On The Wire
Everybody Knows
Who By Fire
The Darkness
Born In Chains
Chelsea Hotel #2
Waiting For The Miracle
Anthem
Cz. II
Tower Of Song
Suzanne
Avalanche
Sisters Of Mercy
The Gypsy's Wife
Feels So Good
The Partisan
Hallelujah
I'm Your Man
Take This Waltz
Bisy
So Long, Marianne
First We Take Manhattan
Famous Blue Raincoat
If It Be Your Will
Closing Time
I Tried to Leave You
Hey, That's No Way To Say Goodbye
"Owacje na stojąco, siedem bisów i wiele ciepłych słów pod adresem publiczności - tak zakończył się poniedziałkowy koncert legendarnego kanadyjskiego pieśniarza i poety Leonarda Cohena w Spodku w Katowicach. Zabrzmiały wszystkie jego najsłynniejsze utwory.Już witając Cohena katowicka publiczność zerwała się z
krzeseł. Koncert rozpoczął się kilka minut po godz. 19.
utworem "Dance Me To The End Of Love". Pieśniarz i jego
zespół występowali na tle prostej scenografii, stylizowanej
na klubową. Kameralny charakter miał też sam koncert, choć
odbywał się w wypełnionej szczelnie widzami hali Spodka. "Damy wam wszystko, co mamy" - zapewnił już na początku koncertu,
dziękując za ciepłe przyjęcie. Zabrzmiały m.in. "Ain't No
Cure For Love"' "Bird On The Wire", "Everybody Knows", "Waiting
For The Miracle", "Suzanne", "Hallelujah", czy "I'm Your Man".
Zgodnie z oczekiwaniami fanów, zabrzmiał też "Chelsea
Hotel", dedykowany Janis Joplin, z którą Cohen był związany.
Dokładnie w poniedziałek przypada 40. rocznica śmierci
słynnej piosenkarki. Część tego utworu Cohen również wykonał
klęcząc. "To przywilej grać dla was" - powiedział do widzów,
podkreślając, że dobrze być razem, kiedy w wielu regionach
świata panuje chaos i cierpienie. |
fot. Bartłomiej Barczyk
fot. Bartłomiej Barczyk
fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Robert Dłucik - koncert w Katowicach - przeczytaj koniecznie
http://www.onet.tv/(Leonard_Cohen)(Wywiad),1,tag.html#m=7665239,c=6
Warszawa, 10 października 2010 - Torwar
godz. 19.00
Spotkanie z Lechem Wałęsą przed koncertem, fot.
Daniel Wyszogrodzki
fot. Jacek Turczyk
Cz. I
Dance Me To The End Of Love
The Future
Bird On The Wire
Everybody Knows
Who By Fire
Hey, That's No Way To Say Goodbye
The Darkness
Born In Chains
Chelsea Hotel #2
Waiting For The Miracle
The Flood
(poem)
Anthem
Cz. II
Tower Of Song
Suzanne
Avalanche
Sisters Of Mercy
The Gypsy's Wife
Feels So Good
The Partisan
Hallelujah
I'm Your Man
Take This Waltz
Bisy
So Long, Marianne
First We Take Manhattan
Famous Blue Raincoat
If It Be Your Will
Closing Time
Never Got To Love You (recitation)
I Tried To Leave You
Ain't No Cure For Love
fot. Robert Gardziński
fot. Jacek Turczyk
http://www.zw.com.pl/artykul/4,522731.html
Łódź, 19 lipca 2013
Atlas Arena
18 lipca 2013 Lotnisko w Łodzi
18 lipca 2013 - powitanie w Łodzi
Powitanie w Andel's Hotel
19 lipca 2013 w Łodzi
fot. Mariola Polak
19 lipca 2013
fot. Małgorzata Kujawka
Cz 1
Dance Me To The End Of Love
The Future
Bird On A Wire
Everybody Knows
Who By Fire
Darkness
Amen
Come Healing
Lover, Lover, Lover
Cz 2
Tower of Song
(tribute to Maciek Zembaty)
Suzanne
Sisters Of Mercy
Hey, That's No Way To Say Goodbye
The Partisan
Alexandra Leaving
(solo - Sharon
Robinson)
I'm Your Man
Hallelujah
Take This Waltz
Bis 1
So Long, Marianne
Going Home
First We Take Manhattan
Bis 2
Famous Blue Raincoat
If It Be Your Will -
(The Webb Sisters)
Closing Time
Bis 3
I Tried To Leave You
Save The Last Dance For Me
19 lipca 2013
fot. Małgorzata Kujawka