"Z serca do serca"
Krzysztof Domaszczyński

Z okazji ukazania się na rynku płyty "I'm Your Man" autor przypomina biografię artysty. Zamieszczam fragmenty tego artykułu w dziale "Wywiady", bo powstał on niemal w całości z cytatów wypowiedzi Leonarda Cohena.

 


fot. Dominique Issermann

   Choć był dzieckiem lat pięćdziesiątych, uważa się go za postać z następnej dekady, kiedy to Cohen poeta, kompozytor i wykonawca stał się nowym typem idola.

(...)

Leonard Cohen:
- zostałem zaszufladkowany jako poeta piszący swoje wiersze do muzyki, choć w rzeczywistości nie jest to prawda. Przede wszystkim jestem poetą, a to coś zupełnie innego. Czasami obie te sprawy krzyżują się, niemniej piosenka ma zwykle inną dynamikę. Ona musi się szybko poruszać z serca do serca, z ust do ust. W niej nie można zatrzymać się w jednym miejscu, albo tak jak w książce powrócić na poprzednią stronę. Z tego powodu jest zawsze inaczej zbudowana niż wiersz.

  
Mimo tej różnicy teksty piosenek Cohena (podobnie zresztą jak Dylana) były główną lekturą pokolenia lat sześćdziesiątych. Być może trudno w to uwierzyć, ale w tamtym okresie wielu europejskich i amerykańskich studentów literatury nie czytało innej poezji poza songami Cohena i Dylana. Sam autor sugeruje, że było to wynikiem niedostrzegania przez współczesnych twórców codziennych problemów wszystkich klas. 

"Wciąż wojna trwa między biednym i bogatym
Wojna między mężczyzną i kobietą
Między tymi, którzy mówią tak
I tymi, którzy wiecznie przeczą ..."

- Był czas, gdy ludzie dobrze znali Biblię. To doskonały produkt, od którego się zaczyna, doskonały zarówno w Kategoriach zawartości, jak i stylu. Dla mnie jest ona nadal źródłem duchowej i zawodowej inspiracji. Nigdy nie czytałem jej z punktu widzenia luksusu. Czytałem, bo potrzebowałem pomocy, rozkoszy towarzystwa tych ludzi lub pociechy w postaci ich duchowej wielkości. To co nazywamy nowym, świadomym umysłem jest podzielone na dwie - intelektualne i emocjonalne połowy. Ale istnieje także inna część umysłu, która woła do jakichkolwiek bogów o zrozumienie. Wszyscy tego doznajemy.

"Jeśli wola Twa, to umilknę znów
I uciszę głos, tak jak kiedyś już
I w milczeniu tym będę czekał aż
Znowu weźmiesz mnie, jeśli wola Twa ..."

- Nasz realny świat jest dla nas tak bolesny, że gdybyśmy mieli tylko w nim tkwić dzień po dniu - dawno już wszyscy rozpadlibyśmy się na kawałki. Racjonalny pogląd na życie jest nieuniknienie pesymistyczny. Zresztą nie sadzę, żeby jakakolwiek z ludzkich filozofii mogła uniknąć pesymizmu. To tak, jak w sklepie u rzeźnika. Jego królestwo jest katastrofą. A nawet gdyby tak nie było, każde życie zawsze kończy się cierpieniem. Są zatem powody do pesymizmu, choć do optymizmu również. Kiedy obejmiesz kobietę - nie ma myśli. A jeśli taka myśl się pojawia - zwykle związana jest ona z cierpieniem. Wówczas zadajesz sobie pytania: Czy ona mnie lubi ?, Czy ona jest właśnie tą ?, Czy powinienem to robić ? Natomiast kiedy jest to prawdziwe objęcie kochanków lub przyjaciół, wtedy podobne pytania są zawieszone, a w ich miejsce pojawia się uczucie utożsamienie się z drugą osobą. Wtedy nie istnieje żadna przestrzeń

"Wtańcz mnie w swoje piękno
I niech skrzypce w ogniu drżą
Przez paniczny strach, aż znajdę
Swój bezpieczny port
Chcę oliwną być gałązką
Podnieś mnie i leć
Tańcz mnie po miłości kres... "

- Znałem i znam wielu dzielniejszych ode mnie ludzi, doświadczonych przez los. Ale byli również i tacy, którym nie udało się reagować na swoje cierpienia, przez co umarli albo trafili do szpitala. Moja droga do duchowej harmonii była dwojaka: poprzez medytacje Za-Zen, które studiuję od 20 lat oraz wyrażanie siebie w poezji. Pisanie stało się dla mnie czymś więcej niż tylko pracą. To chyba Freud  powiedział, że miłość i praca to dwa fundamenty, od których zależy nasze istnienie. Dlatego myślę, że nazywanie tego terapią w znaczny sposób pomniejsza majestat całego przedsięwzięcia. Nie chcę przez to powiedzieć, że pisząc próbuję wyrzucić z siebie wszystkie rzeczy decydujące o moim niepokoju. Są w tym zupełnie inne, ważniejsze elementy: radość z pewnego porządku i piękna, a przede wszystkim możliwość mówienia z serca do serca.

"Zapytałem raz Jezusa, czy nienawiść w sercu ma
Do ludzkości, co skazała go na krzyż
- O miłości lepiej mów
Nie mam czasu, bywaj zdrów
Tyle jeszcze do zrobienia, muszę iść ... "

- Jest bardzo niewielu piosenkarzy z lat sześćdziesiątych, którzy przetrwali do dziś, nawet na tak skromnym poziomie jak ja; którzy musieli nosić bagaż przypisywania ich do pewnego okresu czy ruchu. Ja nigdy nie byłem częścią żadnego ruchu, a moje prace posiadały w sobie niezależność od większości spraw, które wówczas miały miejsce. I gdybym nie był facetem aż tak gruboskórnym, z łatwością mógłbym wpaść w depresję po przeczytaniu setek recenzji, w których wytykano mi, że jestem przestarzały, że moja wrażliwość, to wrażliwość z okresu Dzieci Kwiatów. Pamiętam ocenę jednego z koncertów z początku lat siedemdziesiątych zamieszczoną w brytyjskiej prasie. Jej autor napisał: "Leonard Cohen to nudny, stary truteń, który powinien szybko wracać do Kanady, bo tam jest jego miejsce".

"Jak ptak na drucie
Jak pijak w nocnym chórze
Próbowałem na swój sposób być wolnym
Jak robak na wędce
Jak rycerz w jakiejś starej księdze
Zachowałem dla Wolności
Swe chorągwie ...
Kto pogodzony ?
Kto w pustelni ?
Kto przed zwierciadłem ?
Kto z rozkazu swej pani ?
Kto z własnej ręki ?
Kto w śmiertelnym strachu ?
Kto w blasku potęgi ?
I jak nazwać tego co wzywa ?

 Cytowane fragmenty tekstów piosenek Leonarda Cohena
w tłumaczeniu Macieja Zembatego i Macieja Karpińskiego