Najciekawszą
częścią biografii Leonarda Cohena jest posłowie do wydania
polskiego, poświęcone wizytom artysty nad Wisłą. Polacy mają do
Cohena stosunek wyjątkowo nabożny. Jakie są tego początki?
Wieloletni
fani pamiętają prawdopodobnie jeszcze koncerty w Polsce w czasach
PRL. Nie byliśmy wtedy rozpieszczani występami zagranicznych sław,
więc każde odstępstwo od szarej codzienności, każda wizyta gwiazdy
zza żelaznej kurtyny była ogromnym wydarzeniem. Co więcej, już wtedy
triumfy święciły interpretacje twórczości Kanadyjczyka w wykonaniu
Macieja Zembatego.
Posłowie
autorstwa Daniela Wyszogrodzkiego pełne jest
soczystych i barwnych anegdot z tamtych dni. Autor był ich
świadkiem, co więcej, publikował cohenowskie teksty na łamach
dwutygodnika „Radar”. Trudno o lepszego korespondenta – fana, a
jednocześnie dziennikarza. Czytamy więc o komitetach kolejkowych,
jakie tworzyły się przed kasą stołecznego SPATiF-u; o oczekiwaniach,
jakie mieli wobec artysty fani (powie, czy nie powie o
Solidarności?), o zmyślnym transparencie, który przygotowali na jego
powitanie. Kawał historii i wspomnień, także z kolejnych lat,
kolejnych, bardziej współczesnych wizyt Cohena w Polsce. I choćby
dlatego warto sięgnąć po „Życie Sekretne”.
Główna część książki Anthony’ego Reynoldsa to bardzo dokładna
biografia artysty. Dla fanów – prawdziwy skarb i pozycja
obowiązkowa, szczególnie ze względu na liczne wywiady z grającymi z
Cohenem na przestrzeni lat muzykami. Książka ma ogromną wartość
historyczną, opisuje ze szczegółami kolejne lata życia i kariery.
Reynolds pisze też o jego muzyce, analizując kolejne nagrania i
płyty. Całość ilustrują rzadkie, prywatne zdjęcia z archiwum Cohena.
Drażnić może tylko niemal sekciarskie uwielbienie, z jakim autor
pisze o Kanadyjczyku. Czytelnik, na szczęście, klękać nie musi. |