Leonard Cohen przyleciał do Łodzi
Express Ilustrowany z 18 lipca 2013 r.

   Wyczarterowany samolot fokker 100 z prawie 79-letnim kanadyjskim muzykiem - Leonardem Cohenem wylądował w czwartek o godz. 14.15 na płycie łódzkiego portu lotniczego.


fot. Łukasz Kasprzak

Maszyna przyleciała z niemieckiego Berlina. To właśnie w nim artysta wystąpił w ostatnią środę. Koncert w Łodzi odbędzie się w piątek wieczorem w Atlas Arenie i jest jednym z zaplanowanych w ramach europejskiej trasy. Na pokładzie samolotu, którym przyleciał artysta, znajdowało się 25 osób oraz członkowie załogi. Leonard Cohen wysiadł z samolotu jako jeden z ostatnich. Był ubrany w czarny garnitur, szarą koszulę i czarne eleganckie buty. Na głowie miał czarny kapelusz, a na plecach niósł instrument muzyczny w futerale. Zaraz po tym jak artysta wysiadł z samolotu, został przywitany na płycie przez blondynkę w zielonej sukience. Otrzymał od niej bukiet kwiatów.


fot. Łukasz Kasprzak

   Tuż obok samolotu zaparkował luksusowy mercedes sprinter w srebrnym kolorze oraz autokar. Mercedes był przygotowany dla Cohena, ale ten podziękował za niego i wybrał wspólną podróż z ekipą autokarem. Zanim do niego wsiadł, rozdał kilka autografów pracownikom lotniska. Po kilkunastu minutach wszystkie pojazdy opuściły płytę lotniska.
- Ponieważ Leonard Cohen przyleciał z Niemiec, a więc ze strefy objętej układem z Schengen gwarantującej swobodny i niekontrolowany przepływ osób, nie musiał przechodzić po wylądowaniu u nas żadnych kontroli - mówi Ewa Bieńkowska, rzecznik prasowy portu lotniczego w Łodzi. - Taka kontrola nie będzie także potrzebna w przypadku
wylotu artysty.
   Kanadyjski muzyk noc z czwartku na piątek spędzi w czterogwiazdkowym andel's Hotel w Łodzi przy ul. Ogrodowej.

W Łodzi spędzi też kolejną noc. Wylot   ma   zaplanowany   na  sobotę  do  czeskiej  Pragi,  gdzie występuje w niedzielę. (...)

   Ojciec Leonarda Cohena pochodził z Polski (błąd A.P.). Artysta powtarza często w wywiadach, że zaczął śpiewać, bo było mu trudno wyżyć z pisania. Biografowie nieco inaczej przedstawiają jego życie na początku lat 60. Honoraria literackie, rządowe granty oraz dochody z rodzinnego
przedsiębiorstwa wystarczały na wygodne życie. W tym okresie Leonard Cohen  dużo  podróżował,  prowadził  intensywne  życie  towarzyskie  i erotyczne. Lubił otaczać się pięknymi kobietami i, dopóki było to legalne, eksperymentował z LSD.