Jestem szczęśliwy,
że mam pracę
- Leonard Cohen odpowiada na
pytania "Radaru"
wywiad przeprowadził Jerzy Menel
- W imieniu czytelników
"Radaru" witamy Pana serdecznie w naszym kraju. Pierwsze pytanie dość
niedyskretne. Jest Pan w Polsce uważany za artystę unikalnego, za kogoś
jedynego w swoim rodzaju - i jest to w pewnym sensie prawda. Z drugiej strony
stanowi Pan również część tak zwanej sceny rockowej, czy - jak kto woli -
folkowej, w ramach której działają i inni artyści. Niektórzy z nich są
Pana przyjaciółmi - kontaktujecie się, wymieniacie piosenki... Czy może nam
Pan zdradzić, jacy są Pana ulubieni, choć mniej u nas znani, współzawodnicy
? - Skoro już
jesteśmy przy Pańskich rywalach, czy myśli Pan, ze wywarł Pan wpływ na twórczość
Boba Dylana ? - Jest Pan
Kanadyjczykiem, zna Pan język francuski. Co myśli Pan o twórczości tak
wybitnych francusko - języcznych autorów piosenek jak Brassens, czy Brel ? - Aranżacja
wykonywanych przez Pana utworów bardzo się zmieniła od czasu wydania przez
Pana pierwszych płyt w 1968 i 1969 r., na których to płytach wyeksponowano
Pana głos i gitarę. Od pewnego czasu piosenki Pana aranżowane są w sposób
bogatszy, słychać w nich coraz to więcej instrumentów. Niekiedy brzmienie
piosenek staje się przez to o wiele bardziej nośne, chwytliwe... Czy mógłby
Pan podsumować ten dokonujący się w czasie rozwój ? - Nie chodzi
mi o samą muzykę, myślę, że nie zmieniła się ona aż tak bardzo... -
A
teksty - szczególnie ich forma - czy nie zmieniły się z upływem czasu ?
Odnoszę wrażenie, że w dawniejszych piosenkach nie krępowało Pana zbyt
wiele ściśle formalnych ograniczeń, takich jak równa długość, równy rytm
wersów, czy częste rymy. Wydaje mi się, że kształt piosenek był głównie
zależny od zawartych w nich treści, jak również od Pana zmysłu
estetycznego. Tymczasem w ostatnich piosenkach, na przykład w "If It Be
Your Will", panuje Pan również nad bardzo precyzyjną, trudną formą. W
jakim stopniu te zmiany są świadome ? - W swoich
utworach sięga Pan często do tematyki biblijnej. Ostatnio -
"Hallelujah"... - Jest Pan
nie tylko autorem piosenek, ale również twórcą wierszy, powieści, nawet
sztuki teatralnej. Kiedyś powiedział Pan, że szczytowym Pana osiągnięciem
jest wydana w 1966 r. powieść "Piękni przegrani". Tymczasem jest
Pan znany we wszystkich niemal krajach świata jako "śpiewający
poeta". Czy ta sytuacja nie jest dla Pana może kłopotliwa ? - Legendy wręcz
krążą o Pana płycie "Death Of A Ladies' Man", nagranej w 1977 r.
we współpracy ze świetnym, lecz mającym opinię dość ekscentrycznego,
producentem - Philem Spectorem. Ta płyta jest ponadto ciekawa o tyle, że
znajdujące się na niej piosenki są sygnowane przez dwóch autorów - Spectora
i Pana. Czy mógłby Pan nam zdradzić, jaka była rola Phila Spectora w
tworzeniu piosenek, jak przebiegała współpraca, ta podobno burzliwa współpraca,
a także, czy jest Pan z tej płyty - która moim zdaniem - ma wiele zalet -
zadowolony ? - Mówił Pan
kiedyś o swoich ciepłych doznaniach związanych z innym rodzajem współpracy.
Chodziło o Graeme,a Allwrighta, który bardzo udanie i wiernie przetłumaczył
Pana utwory na język francuski. W Polsce pierwszy począł przekładać i
popularyzować Pana utwory Maciej Zembaty. Dopiero za nim poszli inni. - Dziękujemy Panu - i mamy nadzieję, ze nie jest to Pana ostatnia wizyta w naszym kraju .. |