Jeśli chodzi  o kwestię wykorzystanych utworów, znalazły się na płycie dwa zupełnie nowe kawałki autorskie: bluesowy, senny „Never Gave Nobody Trouble” i pulsujący lekko rytmem reggae „Got a Little Secret”. Oba średnie, trzeba przyznać, wstydu nieprzynoszące, ale też niebędące niczym specjalnie odkrywczym czy ciekawym. Ot, koncertowe wypełniacze. Inaczej sprawa ma się z dwoma coverami. Pierwszy z nich, „La Manic” pochodzi z repertuaru Georgesa Dora, zmarłego w 2001 roku kanadyjskiego pieśniarza, reżysera i producenta teatralnego. Drugi, „Choices”, nagrany został oryginalnie przez amerykańską legendę muzyki country – George’a Jonesa. Oba stanowią więc interesującą ciekawostkę. Autorskie piosenki Cohena obecne  na  tym albumie omijają najnowsze wydawnictwa studyjne i koncentrują się na płytach z wczesnego i średniego etapu działalności muzyka. Najstarsza w tym repertuarze pieśń, „Joan of Arc”, pochodzi z wydanego w 1971 roku albumu „Songs of Love and Hate”. Brzmienie płyty jest ciepłe, akustyczne, co tworzy kameralną atmosferę, mimo faktu że „Can’t Forget” nie jest żadną odkrywczą płytą w repertuarze Leonarda Cohena, a raczej ciekawostką z powodu kilku nieznanych do tej pory nagrań, słucha się jej dobrze i nawet chce się do niej wracać. A to już coś.